O Patronce

Święta Kinga – życiorys

  1. Rodzina św. Kingi

Św. Kinga, zwana również Kunegundą, urodziła się 5 marca 1234 r. w Ostrzyhomiu na Węgrzech. Ojcem jej był król węgierski Bela IV z dynastii Arpadów, matką Maria, córka cesarza bizantyjskiego.

Przodkowie Kingi od ponad stu lat wyznawali chrześcijaństwo, byli już także wśród nich święci: św. Stefan, św. Emeryk, św. Władysław i św. Elżbieta – siostra Beli IV, ojca Kingi.

Wiele kobiet w rodzinie Arpadów miało polskie pochodzenie, gdyż Węgry zajmowały wtedy o wiele większe tereny niż obecnie, graniczyły od południa z Polską i panujący obu tych krajów chętnie zawierali sojusze przypieczętowane małżeństwem swoich dzieci. Także brat króla Beli IV, Koloman, poślubił polską księżniczkę Salomeę, kobietę bardzo pobożną, którą po latach Kościół św. zaliczył do grona błogosławionych.

Kinga miała liczne rodzeństwo, historycy wspominają brata i pięć jej sióstr. Wychowaniem dzieci, oprócz rodziców, zajmowała się też bł. Salomea. Mała Kinga szczególnie przypadła jej do serca, spędzały więc razem bardzo wiele czasu.

Zanim Kinga ukończyła piąty rok życia, krajom środkowej Europy zagrażać poczęło poważne niebezpieczeństwo – napaść dzikich ord tatarskich. Wobec tego zagrożenia król Bela IV postanowił wzmocnić sojusze z sąsiednimi krajami chrześcijańskimi. W tym celu swoje córki Annę i Konstancję przeznaczył na żony dla dwu zaprzyjaźnionych książąt ruskich, Kinga zaś, za radą bł. Salomei, miała zostać żoną polskiego księcia Bolesława, młodszego brata Salomei.

Z pewnością pobożność bł. Salomei wywarła duży wpływ na rozwój duchowy Kingi i zaszczepiła w niej pragnienie świętości. Także jej siostry nie pozostały obojętne na głos Boga: Małgorzata mając 18 lat wstąpiła do klasztoru sióstr dominikanek, a Konstancja i Jolanta, podobnie jak Kinga, wydane młodo za mąż, podobnie jak ona po śmierci małżonków jako wdowy wstąpiły do franciszkańskiego zakonu klarysek. Wszystkie siostry zakończyły życie w opinii świętości, Kingę i Małgorzatę ogłoszono później świętymi, a Jolantę – błogosławioną.

Nie wszyscy członkowie rodziny św. Kingi prowadzili jednak tak pobożne życie. Jej brat Stefan V po dojściu do pełnoletności przez pewien czas krwawo walczył o władzę z własnym ojcem, z kolei syn Stefana uwięził w lochu swą matkę i dopuszczał się wielu innych gorszących czynów. Jak widać, samo urodzenie się w pobożnej rodzinie nie zabezpiecza jeszcze przed zejściem na złe drogi, a osiągnięcie świętości wymaga wysiłku, którego św. Kinga nie zawahała się podjąć.

 

  1. Sytuacja Polski przed przyjazdem św. Kingi do naszego kraju

Św. Kinga przybyła do Polski w roku 1239, czyli w bardzo trudnym dla naszego kraju okresie. Minęło właśnie sto lat od śmierci poprzedniego faktycznego króla Polski – Bolesława Krzywoustego. Władca ten nie pozostawił po sobie króla-następcy, lecz podzielił kraj na małe księstwa, tzw. dzielnice, oddając władzę w każdej z nich jednemu ze swych synów. Ówczesna stolica – Kraków i księstwo krakowskie miały podlegać zawsze najstarszemu z panujących książąt, który otrzymywał też decydujący głos w ważnych sprawach dotyczących całego państwa. W ten sposób Bolesław Krzywousty chciał zapobiec walkom o tron po swojej śmierci.

Taki podział władzy nie zadowolił jednak synów królewskich, każdy z nich chciał włączyć do swojego księstwa jak największe obszary lub podporządkować sobie sąsiednie dzielnice, dlatego po śmierci króla  Bolesława kraj pogrążył się w powszechnej niezgodzie. Książęta, potem także ich synowie i dalsi potomkowie, wiedli ze sobą ciągłe spory, nieraz próbując dochodzić swych praw z mieczem w dłoni. Szczególnie zażarte spory toczono o tron książęcy stołecznego Krakowa.

Te wieloletnie bratobójcze walki bardzo wyniszczyły kraj i osłabiły go politycznie. Ze słabości tej korzystali sąsiedzi. Rusini, pogańscy Litwini i Jadźwingowie wielokrotnie zbrojnie najeżdżali nasz kraj rabując, paląc i uprowadzając ludność w niewolę. W początkach XIII wieku pojawiło się jeszcze jedno poważne zagrożenie – rosnące w siłę ordy tatarskie wyraźnie przygotowywały się do napadu na chrześcijańskie kraje wschodniej i środkowej Europy.

Słabość Polski wynikała między innymi z braku jednego dla wszystkich dzielnic monarchy i ciągłych sporów o sprawowanie władzy w stołecznym Krakowie. Dlatego już około 40 lat po śmierci Bolesława Krzywoustego możnowładcy całego kraju zebrali się w Łęczycy, by uchwalić, że odtąd w księstwach krakowskim i sandomierskim panować ma w sposób ciągły jedna rodzina, w której władza będzie przekazywana z ojca na syna. Mocą tego ustalenia z początkiem XIII wieku tron w ówczesnej stolicy, Krakowie, objął wnuk zmarłego króla Bolesława – książę Leszek Biały. Sprawował on tam władzę aż do swojej śmierci w roku 1227.

Książę Leszek Biały pozostawił dwoje dzieci: Salomeę ożenioną już wówczas z Kolomanem (bratem króla węgierskiego) i Bolesława (późniejszego męża św. Kingi), który w chwili śmierci ojca miał zaledwie jeden rok życia. Nieletni syn nie mógł więc na razie przejąć odziedziczonej władzy. Wdowa po księciu, Grzymisława, została wówczas zmuszona do przeniesienia się wraz z synkiem do Sandomierza, a rządy w Krakowie przejął kuzyn zmarłego, książę śląski Henryk Brodaty. Większość jednak poddanych krakowskich uważała Bolesława za swego prawowitego władcę i miała zamiar wprowadzić go na tron po osiągnięciu przez niego pełnoletności. Dlatego też król węgierski Bela IV, poszukując w Polsce w 12 lat później sprzymierzeńca na wypadek wojny z Tatarami, związał się układem właśnie z mało jeszcze wówczas znaczącym księciem Bolesławem i jemu to przeznaczył na żonę swoją córkę Kingę.

 

  1. Młodziutka narzeczona

Św. Kinga miała zaledwie 5 lat, gdy rodzice przeznaczyli jej na męża 13-letniego wówczas  Bolesława, księcia krakowsko-sandomierskiego nazwanego później Wstydliwym. Oczywiście ślub należało odłożyć aż do czasu osiągnięcia przez oboje dzieci pełnoletności, ale ich zaręczyny odbyły się bardzo prędko. Już w 1239 roku mała Kinga przybyła ze swym orszakiem do Polski, a książę Bolesław z matką Grzymisławą i całym dworem wyjechał ją powitać. Spotkanie nastąpiło w Wojniczu, gdzie odbyła się też uroczystość zaręczyn. Po zaręczynach Kinga nie wróciła już na Węgry, lecz udała się do Sandomierza, gdzie zamieszkiwał Bolesław ze swą matką. W Krakowie rządził wówczas w zastępstwie młodego książątka jego daleki krewny, Henryk Brodaty.

W Sandomierzu wychowaniem Kingi zajęła się matka narzeczonego, Grzymisława, kobieta dobra i pobożna. Pod jej opieką Kinga pogłębiała znajomość nauki chrześcijańskiej, uczyła się języka polskiego i łacińskiego, zdobywała rzadką wówczas sztukę czytania i pisania,  poznawała elementy dziejów Polski i ze szczególnym upodobaniem kształciła się w zakresie muzyki i śpiewu. Śpiew dlatego przypadł tak małej księżniczce do serca, że w czasie nabożeństw mógł służyć do chwalenia Stwórcy.

Spokojne życie w Sandomierzu nie trwało jednak długo. Już na początku 1241 roku Tatarzy zaatakowali Polskę i zdobyli wiele nadgranicznych miast. Na wieść o zbliżaniu się nieprzyjaciela rodzina książęca opuściła Sandomierz i przeniosła się do bardziej obronnego Krakowa. Ale i tu nie było bezpiecznie, w dwa miesiące później Tatarzy, pokonawszy polskie rycerstwo w wielkiej bitwie, ruszyli na Kraków. Księżna Grzymisława wraz z synem i Kingą zmuszona była uciekać aż na Węgry, gdzie schronienia udzielił im ojciec Kingi, król Bela IV.

Niestety Tatarzy po zniszczeniu całej południowej Polski, rzucili się z kolei na Węgry, które też nie potrafiły się przed nimi obronić. Sam król Bela musiał uciekać ze swej stolicy, w walkach z Tatarami poległ jego brat Koloman, mąż bł. Salomei. Grzymisława z dziećmi po kolejnej ucieczce znalazła schronienie najpierw w małym zameczku obronnym w Pieninach, następnie w klasztorze cystersów na terenie dzisiejszych Czech. W tej drodze towarzyszyła Grzymisławie jej świeżo owdowiała córka, bł. Salomea. W ten sposób Kinga znów znalazła się razem ze swą pobożną opiekunką z lat wczesnego dzieciństwa.

Tułaczka rodziny książęcej po obcych krajach trwała dwa lata, a tymczasem zmarł sprawujący władzę w Krakowie książę Henryk Brodaty, jego syn, Henryk Pobożny poległ walcząc z Tatarami i władzę w kraju powinien był przejąć dorastający już Bolesław. Panowie krakowscy nie wiedzieli jednak nic o jego losach i uważając go za zmarłego, próbowali oddać tron krakowski wnukom Henryka Brodatego. Zanim jednak zdążyli to uczynić, stryj Bolesława, okrutny i bezwzględny książę Konrad Mazowiecki zagarnął siłą Kraków i oba księstwa, krakowskie i sandomierskie, będące własnością Bolesława. Panowie krakowscy odnaleźli jednak rodzinę prawowitego księcia w czeskim klasztorze i w 1243 roku dopomogli jej w powrocie do kraju.

Tak to 17-letni Bolesław rozpocząć musiał panowanie od walki o wyzwolenie swych księstw z rąk własnego stryja. Na dodatek kraj był wyniszczony najazdem tatarskim, wiele zamków legło w gruzach, wiele wsi spalono, wyginęło mnóstwo ludzi, zapasy żywności i bogactwa zostały zrabowane, panowała nędza i głód. Młody książę nie był bogatszy od swych poddanych, gdyż wygnany z Krakowa Konrad Mazowiecki nie zapomniał zagrabić przed odejściem całej zawartości wawelskiego skarbca. A pieniądze były księciu niezbędnie potrzebne zarówno do odbudowy zniszczonego państwa jak i do szybkiego wystawienia silnej armii, koniecznej do obrony granic.

I wtedy przyszła Bolesławowi z pomocą jego 9-letnia narzeczona. Kinga, opuszczając dom rodzinny, otrzymała od swoich królewskich rodziców bogaty posag: stroje, kosztowności i pewną sumę pieniędzy, którą miała wykorzystać dla własnych przyjemności. Teraz znaczną część tego bogactwa oddała Bolesławowi na zaspokojenie najpilniejszych potrzeb kraju. Taką ofiarnością zdobyła sobie głęboką wdzięczność przyszłego męża i szacunek ludu

  1. Życie na tronie

W roku 1246, gdy dwunastoletnią Kingę uznano już za wystarczająco dorosłą, odbył się jej ślub z księciem Bolesławem, który otrzymał później przydomek: Bolesław Wstydliwy. Jeszcze w czasie trwania uroczystości weselnych św. Kinga uzyskała u męża zezwolenie na prowadzenie w małżeństwie życia zbliżonego do życia zakonnego.

Zaraz po ślubie św. Kinga udała się na Węgry, aby odwiedzić swoich rodziców. W tym czasie na węgierskim dworze spiskowcy przygotowywali potajemnie zamach na życie króla Beli IV. Tradycja głosi, że to właśnie św. Kinga pierwsza dostrzegła uzbrojonych zamachowców i wskazała ojcu drogę ujścia z zasadzki. Aby podziękować Bogu za ocalenie życia, król Bela IV ufundował w swej stolicy, Ostrzyhomiu, klasztor, a na prośbę Kingi osadził w nim franciszkanów.

Gdy nadszedł czas powrotu Kingi do Polski, ojciec zapytał ją, jaki podarek chciałaby od niego otrzymać na pożegnanie. Kinga nie poprosiła wówczas o nic dla siebie, chciała natomiast uzyskać coś dla swoich poddanych. Wiedziała, że Polska sprowadzała wówczas sól aż z zagranicy, płacąc za nią wysokie ceny. Na tak drogą przyprawę stać było więc tylko najbogatszych, a prości ludzie nie znali nawet smaku soli, dlatego Kinga poprosiła ojca, by podarował jej szyb w kopalni soli. Ojciec przychylił się do tej prośby i podarował jej kopalnię soli w węgierskim miasteczku Marmarosz Sziget. Na znak objęcia jej w posiadanie Kinga wrzuciła swój pierścień do kopalnianego szybu.

Powracając na dwór męża, Kinga zabrała ze sobą swą młodszą siostrę, Jolantę, która odtąd wychowywała się u jej boku. Sprowadziła także z Węgier wyszkolonych górników w nadziei, że w Polsce również uda się odkryć złoża soli kamiennej. Tak też się stało i w roku 1251 w Bochni koło Krakowa wybito pierwszy szyb. Legenda mówi, że w pierwszej wydobytej w Bochni bryle soli znaleziono pierścień Kingi, wrzucony przez nią do kopalni na Węgrzech. Tak to księżna miała cudownie podziemnymi szlakami przeprowadzić węgierską sól do Polski.

Po powrocie do kraju św. Kinga zamieszkała najpierw w Nowym Korczynie koło Sandomierza, następnie wraz z mężem na krakowskim zamku. Jak wielkim szacunkiem otaczał Bolesław Wstydliwy swą małżonkę, możemy się dziś domyślać na podstawie wystawianych przez niego dokumentów państwowych, w których nadawał Kindze łacińskie tytuły: carissima (najdroższa) i generosa (dostojna). Zawsze też zaznaczał, że dokumenty te wydaje za zgodą i pozwoleniem małżonki. Wreszcie w roku 1257 nadał swej żonie na własność Ziemię Sądecką wraz z całą władzą książęcą na tym terytorium.

W roku 1258 zmarła w opinii świętości matka księcia, Grzymisława, która ostatnie lata życia spędziła u boku swej córki bł. Salomei w klasztorze panien klarysek.

W latach 1259-1260 miał miejsce drugi najazd Tatarów na Polskę, który zmusił Bolesława i Kingę do opuszczenia Krakowa i szukania schronienia u księcia sieradzkiego. Po odejściu Tatarów św. Kinga rozpoczęła intensywną pracę nad odbudową i rozwojem gospodarczym kraju, a szczególnie Sądecczyzny. Dała się wtedy poznać jako rozumna i sprawiedliwa władczyni, dbająca zwłaszcza o dobro najuboższych poddanych. Znana jest także jej hojność we wznoszeniu nowych kościołów i klasztorów.

Jesienią 1268 roku zmarła w klasztorze w Skale-Grodzisku bł. Salomea. Św. Kinga w poprzednich latach często odwiedzała tam swą dawną opiekunkę, prawdopodobnie była też obecna przy jej śmierci. Bł. Salomea została pochowana w kościele franciszkanów w Krakowie, a jej grób otoczyła wkrótce sława łask i cudów.

Św. Kinga sprawowała władzę książęcą do czasu śmierci męża, która nastąpiła 10 grudnia 1279 roku. Mimo próśb wielmożów krakowskich nie zgodziła się na przejęcie tronu i resztę życia spędziła w ufundowanym przez siebie klasztorze panien klarysek w Starym Sączu

  1. Na franciszkańskiej drodze – ubóstwo i umartwienia wśród dworskiego przepychu

Jednym z najpiękniejszych przejawów życia religijnego w Kościele XIII wieku było powstanie zakonów braci żebrzących, które wzięły swój początek od św. Dominika i św. Franciszka z Asyżu. Zakony te, różniące się bardzo od dotychczas istniejących, nawoływały do naśladowania Chrystusa przez powrót do ubóstwa czasów apostolskich. Bracia utrzymywali się wyłącznie z własnej pracy fizycznej lub otrzymanej jałmużny, w zamian za którą głosili wiernym kazania i prowadzili pracę duszpasterską.

Niedługo po założeniu zakonu franciszkańskiego dla mężczyzn, zaczął formować się tzw. drugi zakon – przeznaczony dla kobiet. Istnieje on do dnia dzisiejszego pod nazwą zakonu panien klarysek, od imienia św. Klary z Asyżu.

Życie w zakonach franciszkańskich wzbudziło tak wielkie zainteresowanie wśród ludzi świeckich, że św. Franciszek na trzy lata przed śmiercią zdecydował się na założenie jeszcze jednego zakonu, zwanego trzecim, a przeznaczonego dla mężczyzn i kobiet żyjących w świecie. Członkowie trzeciego zakonu czyli tercjarze pozostając we własnych rodzinach mieli realizować ideały ewangeliczne przez wykonywanie praktyk pobożnych, uczynków pokutnych i dzieł miłości bliźniego.

Pierwsi franciszkanie zaczynali swoją działalność we Włoszech i za czasów dzieciństwa św. Kingi w Polsce nie byli jeszcze znani. Bł. Salomea, pierwsza wychowawczyni św. Kingi, zetknęła się już jednak z nimi na Węgrzech, tam też pociągnięta duchem franciszkańskim przyjęła śluby tercjarskie. Mała Kinga miała więc bardzo wcześnie styczność z nauką św. Franciszka, niektórzy odwiedzający dwór zakonnicy znali go osobiście i opowiadali wiele szczegółów i zdarzeń z jego życia. Opowiadania te wzbudziły w Kindze pragnienie życia według reguły franciszkańskiej.

Fakt, że Kinga przyszła na świat na dworze królewskim, a później zasiadła obok męża na książęcym tronie w Krakowie, wcale nie zagłuszył w niej pragnienia umartwień i modlitwy. Jej głównym celem w życiu stało się unikanie przyjemności światowych i podobanie się jedynie Bogu. Do swojej domowej kapliczki schodziła na modlitwę kilka razy dziennie, a gdy rano znalazła się w kościele, nie opuszczała go tak długo, jak długo odprawiane były Msze św. Często wstawała w nocy aby czuwać i modlić się przed obrazami świętych lub leżeć krzyżem w kaplicy. Za przykładem zakonnic chodziła nieraz boso i wkładała włosiennicę – szatę z ostrej, nieprzyjemnej w dotyku materii – służącą do umartwiania ciała. Zachowywała też surowe posty we wszystkie dni poprzedzające święta Matki Boskiej i wielu innych szczególnie czczonych przez siebie świętych.

Mimo tak surowego trybu życia św. Kinga zachowywała radość, pogodę ducha i chęć niesienia pomocy bliźnim dając w ten sposób poznać innym, że do prawdziwego szczęścia potrzebna jest człowiekowi bliskość Boga, a nie wygodne i dostatnie życie. Według jednej z legend książę Bolesław Wstydliwy chciał zabronić żonie częstych postów z obawy, by nie zaszkodziły jej one na zdrowiu. Wtedy Kinga poczęstowała męża przygotowanym dla niej postnym posiłkiem, na który składała się ryba i czysta woda. W ustach księcia kawałek ryby przybrał smak pieczonego mięsa, a woda zamieniła się w wyborne wino.  Tak to Pan Bóg dał poznać Bolesławowi, że nie powinien stawiać swej żonie przeszkód na drodze do świętości.

Najbliższe św. Kindze na krakowskim dworze kobiety, jej przyjaciółki i opiekunki, owdowiawszy, wstąpiły do zakonu panien klarysek. Najpierw uczyniła to siostra jej męża, bł. Salomea, potem także i jego matka Grzymisława. Św. Kinga jako mężatka nie mogła pójść na razie ich śladem, ale złożyła śluby tercjarskie i na znak przynależności do trzeciego zakonu św. Franciszka  otrzymała szary habit, który nosiła odtąd zamiast bogatych szat książęcych. Dopiero po śmierci męża wstąpiła do klasztoru  w Starym Sączu pociągając swym przykładem także dwie swoje siostry: Konstancję i Jolantę.

  1. Opiekunka chorych i ubogich

Częste w XIII wieku niepokoje polityczne, napady i wojny bardzo wyniszczały mieszkańców naszego kraju, a wielu uboższych doprowadzały do skrajnej nędzy. Tylko nieliczni książęta i rycerze troszczyli się o losy swoich poddanych. Pozostali, zajęci walką o władzę, bezlitośnie ściągali podatki z podległych sobie wiosek, często zagarniając więcej, niż dopuszczało prawo. Pokrzywdzeni nie mogli szukać sprawiedliwości na drodze sądowej, gdyż w sądach zasiadali właśnie wyzyskujący ich książęta lub wyznaczeni przez nich urzędnicy.

Św. Kinga bardzo wcześnie poznała niedolę ubogiego ludu. Gdy jako 7-letnia dziewczynka wraz z narzeczonym i jego matką zmuszona została do ucieczki przed Tatarami i długiej tułaczki, miała okazję spotykać w drodze różnych ludzi, przeważnie ubogich. Nieraz przychodziło jej zatrzymywać się na noclegi w ich chatach, przyglądać się z bliska panującej tam nędzy, wysłuchiwać skarg na zdzierstwo i niesprawiedliwość książęcych urzędników, oglądać kraj spustoszony wojną. Gdyby dzieciństwo św. Kingi upływało spokojnie na książęcym dworze, pewnie nigdy nie potrafiłaby sobie nawet wyobrazić nędzy, w jakiej żyło wielu jej poddanych. Pan Bóg tak pokierował zdarzeniami, aby przykre chwile ucieczki przed najazdem tatarskim stały się równocześnie dla Kingi bogatą skarbnicą doświadczeń przydatnych w jej dalszym życiu. Św. Kinga dobrze zapamiętała tę lekcję i po objęciu tronu umiała z niej właściwie skorzystać.

Kinga już w dzieciństwie lubiła dzielić się swoim dostatkiem z innymi. Jak wspominają niektóre jej życiorysy, jeszcze na Węgrzech na królewskim dworze zauważono, że celowo brudzi nowo otrzymane ozdobne szaty, aby uzyskać od rodziców pozwolenie podarowania ich swoim uboższym rówieśniczkom. Nic więc dziwnego, że po powrocie z tułaczki i po objęciu krakowskiego tronu Kinga nadal miała serce otwarte na potrzeby bliźnich. Pierwszym aktem jej hojności było podarowanie znacznej sumy własnych pieniędzy na potrzeby spustoszonego wojną kraju. Potem, gdy świętobliwy biskup Jan Prandota założył w Krakowie szpital dla ubogich, Kinga często bywała w szpitalu, usługiwała chorym lub opatrywała ich rany. Idąc za przykładem św. Franciszka, sama wyszukiwała też i odwiedzała biedaków w ich domach, opiekowała się nimi i obdarowywała. Rozdała w ten sposób wiele otrzymanych jeszcze od rodziców klejnotów. Szczególną troską otaczała ubogie kobiety spodziewające się potomstwa.

Jako księżna krakowska dbała też o to, by rządy jej męża nacechowane były zrozumieniem doli i potrzeb poddanych, oraz by jego sędziowie wydawali sprawiedliwe wyroki. Starania księżnej wspierał gorliwie biskup krakowski Prandota. Dziś badacze historii zgodni są co do tego, że okres panowania Bolesława Wstydliwego naznaczony był duchem chrześcijańskim i niezwykłym, jak na tamte czasy, humanitaryzmem. Jest to niewątpliwie ślad wpływu, jaki wywarła na małżonka św. Kinga. Zdarzało się nieraz, że księżna osobiście pojawiała się na rozprawach sądowych, aby bronić wdowy, sieroty i ubogich przed niesprawiedliwymi wyrokami urzędników książęcych. Narażała się w ten sposób na niechęć możnych panów i dygnitarzy, zyskiwała za to miłość szerokich mas ludu.

  1. Fundatorka kościołów i klasztorów

Mimo że za czasów św. Kingi wiara chrześcijańska znana była w Polsce już od trzech wieków, ciągle jeszcze spotykało się ludzi, którzy nie do końca ją przyjęli. Jedni odrzucali zasady życia chrześcijańskiego ze złej woli, drudzy nie mieli jeszcze okazji tych zasad dogłębnie poznać. Wciąż brakowało w naszym kraju odpowiedniej liczby duchowieństwa, kościołów i klasztorów, wielu księży było cudzoziemcami i nieznajomość języka przeszkadzała im w nauczaniu ludu. Dlatego obok licznych domów, w których prowadzono pobożne, niemal klasztorne życie, były też rodziny, w których szerzyło się zło, zepsucie, rozboje i pogańskie zwyczaje. Bywało, że i dostojnicy państwowi prowadzili grzeszne i gorszące życie.

Św. Kinga z właściwą sobie energią występowała niejednokrotnie przeciw rozwiązłości obyczajów nawet wtedy, gdy dopuszczali się jej najmożniejsi. Mądra księżna wiedziała jednak, że nie wystarczy piętnowanie zła, trzeba zadbać także o krzewienie dobra, a do tego potrzebny jest zastęp gorliwych w służbie Bożej apostołów ewangelii. Rolę tę mogli spełnić bracia i siostry z niedawno powstałych we Włoszech zakonów franciszkańskich.

Za radą bł. Salomei, która zapoznała się już z regułą św. Franciszka w czasie pobytu na Węgrzech, książę Bolesław i św. Kinga zaraz po objęciu tronu krakowskiego sprowadzili do Polski pierwszych franciszkańskich mnichów. Mnisi ci zamieszkali w zbudowanym dla nich klasztorze w Sandomierzu. Niedługo potem, w roku 1245, bł. Salomea ufundowała w pobliżu Sandomierza w Zawichoście żeński klasztor franciszkański panien klarysek, do którego sama wstąpiła. Bolesław Wstydliwy dostarczył siostrze funduszy na założenie przyklasztornego szpitala. Klasztor ten przeniesiono później wobec zagrożenia wojną w pobliże Krakowa do Skały-Grodziska.

Odtąd para książęca nieraz angażowała się we wznoszenie nowych kościołów czy klasztorów. Zachowane do dziś dokumenty dowodzą, że z inicjatywy i funduszy św. Kingi powstały: kościół parafialny w Bochni, kościół i klasztor klarysek w Starym Sączu oraz kościół franciszkanów w Nowym Korczynie, a tradycja ustna umieszcza na tej liście także kościoły parafialne w Rajbrocie, Łącku i Jazowsku. Ponieważ z innych źródeł wiemy, że św. Kinga troszczyła się szczególnie o Ziemię Sądecką i o wznoszenie na jej terenie nowych świątyń, możemy się domyślać, że ufundowanych przez nią kościołów było znacznie więcej. Niejeden istniejący do dziś klasztor franciszkański południowej Polski sięga swymi początkami rządów Bolesława Wstydliwego i św. Kingi, można więc przypuszczać, że mieli oni udział w jego powstaniu. Zapewne nie bez przyczyny na większości starych malowideł św. Kinga wyobrażana jest z miniaturką kościoła w dłoniach.

Oprócz wznoszenia nowych świątyń księżna zajmowała się także ich wyposażaniem. Zabiegała o wykonanie i staranne przyozdobienie kielichów, ksiąg liturgicznych i innych sprzętów kościelnych. Na ten cel przeznaczała duże sumy pieniężne, a także swoje klejnoty i szaty z kosztownych materii, z których na jej polecenie szyto ornaty. Oboje z mężem wyrzekli się też noszenia koron książęcych. Korony te, wykonane ze złota, a przyozdobione perłami i drogimi kamieniami, posłużyły do wykonania krzyża, który następnie para książęca ofiarowała krakowskiej katedrze.

Wobec licznych wypadków cudownych uzdrowień, dokonujących się w Krakowie przy grobie Biskupa Stanisława ze Szczepanowa, para książęca wraz z biskupem Prandotą rozpoczęła starania o kanonizację Męczennika. Koszta wysyłanych w tej sprawie do Rzymu poselstw wzięła księżna na siebie. Po ogłoszeniu Biskupa Stanisława w roku 1253 świętym, Bolesław i Kinga starali się o rozprzestrzenianie jego czci. Ufundowanym przez siebie kościołom w Starym Sączu i Nowym Korczynie nadali wezwanie św. Stanisława Męczennika. Z pielgrzymką do grobu świętego Biskupa przyjechał także aż z Węgier brat Kingi – król Stefan V. Podzielona na skłócone ze sobą dzielnice Polska bardzo potrzebowała wówczas świętego, którego przykład wzywałby do pojednania i umiłowania Kościoła i Ojczyzny.

  1. Sądecka Pani

Za czasów księcia Bolesława Wstydliwego i św. Kingi tereny południowej Polski porastała w znacznej części olbrzymia puszcza. Najwięcej zamieszkanych osad można było spotkać w pobliżu rzeki Wisły oraz w kotlinie żywieckiej i sądeckiej. Reszta kraju była bardzo słabo zaludniona. Przez puszczę prowadziły jednak szlaki handlowe często odwiedzane przez kupców węgierskich zdążających z towarem do większych polskich miast, takich jak Kraków, Sandomierz, Lublin czy Lwów.

Książę Bolesław, wdzięczny swej żonie za pomoc, jakiej udzielała mu z własnych funduszów na cele państwowe, podarował jej w roku 1257 jeden z najpiękniejszych regionów swego księstwa – Ziemię Sądecką. Na mocy specjalnego przywileju św. Kinga otrzymywała pełną i wyłączną władzę książęcą nad tym terytorium. Jak głosi akt nadania, Bolesław był przekonany, że po objęciu rządów nad Sądecczyzną Kinga nadal okazywać będzie narodowi polskiemu macierzyńską miłość, życzliwość i niezachwianą wierność. Tak też się stało.

Początkowo Kinga przejęła z rąk męża jedynie sprawy administracyjne podległego jej terenu. Jednak gdy w latach 1259-1260 przewaliła się przez południową Polskę nowa fala wojsk tatarskich pozostawiając po sobie tylko ruiny i zgliszcza, pojawiła się konieczność powtórnej odbudowy zniszczonych miast i wiosek. Św. Kinga po powrocie z Sieradza, dokąd musiała się schronić na czas wojny, przystąpiła z właściwą sobie energią do prac nad podźwignięciem i rozwojem spustoszonej krainy. Wykazała się wówczas dużą znajomością potrzeb kraju, umiejętnością podejmowania trafnych decyzji i – niezwykłą u panujących – troską o najuboższych poddanych. By wzmocnić gospodarczo powierzony sobie teren, Kinga zdecydowała się wielu miastom i osiedlom nadać nowatorskie wówczas prawo magdeburskie zapewniające mieszkańcom większe swobody. Nadała także wolność ludności wiejskiej, która z niej dotychczas nie korzystała. Napominała sołtysów, by nie gnębili i nie uciskali chłopów przy ściąganiu opłat. Tam, gdzie wprowadzane zmiany mogły okazać się początkowo uciążliwe, zwalniała na pewien czas ludność z podatków i danin. Tym, którzy przyczyniali się do zasiedlania opustoszałych po wojnie okolic, odbudowywali zamki lub karczowali lasy pod uprawę zbóż, kazała Kinga włożoną w to dzieło pracę liczyć tak samo, jak wpłacane do skarbca pieniądze. Dzięki tym zarządzeniom łatwiej było zagospodarowywać coraz to nowe tereny. Bliskie kontakty księżnej z Węgrami, jej pierwszą ojczyzną, wpłynęły na ożywienie polskiego handlu z tym krajem, na czym w pierwszym rzędzie zyskała nadgraniczna Sądecczyzna. Jeśli czynione przez św. Kingę zmiany w gospodarce regionu przynosiły i jej samej korzyści materialne, przeznaczała je na budowę nowych świątyń.

Szczególną troską otaczała św. Kinga stolicę swych ziem – Sącz. Dbając o rozwój gospodarczy miasta, nadała mu prawo magdeburskie, przypomniała jego obywatelom wszystkie przysługujące im przywileje, popierała rozwój cechów rzemieślniczych, a dla kupców sądeckich uzyskała u męża zwolnienie ze wszelkich opłat na terenie całego księstwa krakowsko-sandomierskiego. Czuwała też osobiście nad sprawiedliwością i uczciwością miejscowych władz i sądownictwa. Wreszcie w roku 1280 ufundowała w Starym Sączu kościół i klasztor panien klarysek, aby w ten sposób przyczynić się do rozszerzania chwały Bożej. Klasztor miał stać się nie tylko miejscem modlitwy sióstr, ale także miejscem pracy nad zbawieniem wielu dusz i żywym przykładem dobrego życia dla okolicznych mieszkańców.

Gdy po śmierci Bolesława Wstydliwego rządy w Krakowie przejął jego krewny, Leszek Czarny, zachodziła obawa, że nowy książę zechce uzyskać pełną władzę nad Sądecczyzną i zniszczy rozpoczęte przez Kingę w tym regionie dzieło. Dlatego w roku 1283 św. Kinga przekazała całą Ziemię Sądecką na własność klasztorowi klarysek, dodatkowo jeszcze powierzając opiekę nad nią Stolicy Apostolskiej. To powstrzymało zakusy młodego księcia

  1. Decyzja wdowy

Za pośrednictwem bł. Salomei św. Kinga zetknęła się już w dzieciństwie z zakonami franciszkańskimi. Zapragnęła wówczas całe swoje życie poświęcić na służbę Bogu. Małżeństwo z księciem Bolesławem wykluczało natychmiastowe porzucenie świata i wstąpienie do klasztoru, dlatego św. Kinga postanowiła, że pozostając na książęcym dworze, postara się żyć regułą św. Franciszka na tyle, na ile to tylko będzie możliwe. Temu postanowieniu pozostała wierna przez wszystkie lata swego małżeńskiego życia. Wstąpiła także do trzeciego zakonu założonego przez św. Franciszka dla ludzi świeckich.

Gdy w roku 1279 zmarł książę Bolesław Wstydliwy, panowie krakowscy wiedząc o jej rozumnym i sprawiedliwym gospodarowaniu Ziemią Sądecką, prosili św. Kingę, by przejęła po mężu także tron książęcy Krakowa. Ona jednak nie chciała dłużej sprawować władzy. Już na pogrzebie męża pojawiła się nie w drogich szatach, lecz w habicie trzeciego zakonu franciszkańskiego.

Niedługo potem tron zmarłego księcia objął jego krewny, Leszek Czarny, św. Kinga natomiast przeniosła się z Krakowa do Starego Sącza, gdzie właśnie trwała budowa ufundowanego przez nią klasztoru panien klarysek. Przed wyjazdem rozdała wszystkie posiadane jeszcze klejnoty i pieniądze między krakowską biedotę. Otrzymaną niegdyś od męża Ziemię Sądecką podarowała natomiast nowopowstałemu klasztorowi, w którym też zamieszkała. O opiekę zaś nad klasztorem i jego własnością poprosiła samego papieża Marcina IV.

Mimo że Sądecczyzna przestała być jej własnością, św. Kinga mieszkając w klasztorze w dalszym ciągu zajmowała się sprawami gospodarczymi regionu. Kontynuowała wszystkie te prace, które rozpoczęła jeszcze jako władczyni tych ziem. Prawdopodobnie zmuszała ją do tego konieczność, gdyż żadna z zakonnic nie umiałaby jej zastąpić w tej roli.

Oprócz zajęć administracyjnych św. Kinga podejmowała się też zwykłych prac domowych w klasztorze, a do sióstr odnosiła się nie jak ich pani, ale jak służebnica wszystkich. Szczególnie chętnie pełniła posługę przy chorych siostrach. Nie zapominała też o ubogich, dla których w wolnych chwilach szyła odzież.

  1. Uboga mniszka

Św. Kinga nie od razu wstąpiła do klasztoru, w którym zamieszkała. Dopiero w roku 1288 rozpoczęła w Starym Sączu nowicjat, a wiosną  roku następnego złożyła śluby zakonne. Za przykładem św. Kingi  poszły dwie jej rodzone siostry, już wówczas wdowy, Jolanta i Konstancja, a nieco później siostrzenica Gryfina.

Choć św. Kinga nie piastowała w klasztorze żadnych godności, dzięki swojej głębokiej wierze, miłości, duchowi ofiary, zaparcia się siebie, a wreszcie energii i silnej woli, wywierała ogromny wpływ na całe otoczenie. Sam sposób, w jaki żyła, zachęcał inne mniszki do gorliwości i wytrwania na zakonnej drodze, św. Kinga udzielała im też chętnie rad, zachęt i napomnień.

Wiele jej towarzyszek pochodziło z niższych warstw społecznych i nie posiadało elementarnego wykształcenia, Święta więc sama uczyła je czytać, aby mogły później korzystać z psałterza. Dzięki jej staraniom w modlitwach wspólnych sióstr, pieśniach i kazaniach zastąpiono obowiązującą powszechnie łacinę językiem polskim. Przypuszczalnie też z jej inicjatywy po raz pierwszy przetłumaczono na nasz język fragmenty Psałterza Dawidowego i żywoty niektórych świętych. Jej stałym zwyczajem było codzienne odmawianie dziesięciu psalmów w języku polskim.

Św. Kinga od dziecka przywiązywała szczególną wagę do chwalenia Pana Boga śpiewem, dlatego do starosądeckiego klasztoru sprowadzała muzyków nawet z Paryża, by uczyli siostry śpiewu wielogłosowego i gry na różnych instrumentach. Do dziś zachowały się ręcznie przepisywane nuty pobożnych pieśni pochodzące z tamtego okresu.

W latach 1287-1288 nasz kraj przeżył trzeci już z kolei najazd Tatarów. Wobec bliskiego zagrożenia okoliczna ludność szukała schronienia w murach klasztoru. Zachodziła obawa, że w razie oblężenia może zabraknąć wody dla tak licznej gromady uciekinierów. Wówczas, jak mówi legenda, św. Kinga po długiej modlitwie wyszła z kaplicy i uderzyła laską w kilka kamieni leżących pod klasztornym murem. Z pomiędzy kamieni wytrysnęło źródełko, które bije tam do dnia dzisiejszego.

Mimo obronności miejsca siostry zmuszone były jednak opuścić w końcu klasztor i na pewien czas schronić się przed Tatarami w zamku położonym w Pieninach. Według jednej z legend jeszcze długo po tej ucieczce odnajdywano na skałach wzdłuż ich drogi cudownie odciśnięte w kamieniu ślady bosych stóp św. Kingi. Po wycofaniu się najeźdźców z Polski mniszki powróciły do klasztoru i zastały miasto doszczętnie ograbione z zapasów żywności. I znów św. Kinga przyszła z pomocą głodującym sprowadzając i rozdając żywność potrzebującym, podobnie jak to czyniła po dwu wcześniejszych napadach tatarskich.

Jesienią 1291 roku św. Kinga poważnie zachorowała. Choroba trwająca 10 miesięcy przysporzyła jej wiele cierpienia, ale nie odebrała jej wewnętrznego spokoju i pogody ducha. Swoje dolegliwości znosiła Kinga cierpliwie i z pełnym poddaniem się woli Bożej. Mimo słabości odmawiała wszystkie przewidziane regułą zakonną modlitwy, prosiła też, by odprawiano w jej celi Mszę św. W dniach, w których czuła się nieco lepiej, szyła, leżąc w łóżku, szaty przeznaczone dla ubogich w mieście. Według tradycji w czasie choroby św. Kinga przeżywała widzenia, w których rozmawiała ze świętymi, podobno mieli ją oni uprzedzić o dniu zbliżającej się śmierci.

Św. Kinga zmarła 24 lipca 1992 roku w wieku 58 lat i została pochowana pod posadzką klasztornej kaplicy. Sława jej pobożnego życia sprawiła, że do jej grobu zaczęli przybywać liczni pielgrzymi, niedługo zaszła więc konieczność przeniesienia grobu Świętej do miejsca bardziej dla wszystkich dostępnego. Natomiast ufundowany przez nią klasztor panien klarysek w Starym Sączu, istnieje do dziś i opiera się na tej samej regule franciszkańskiej, na której został założony.

Dziś, podobnie jak za życia św. Kingi, siostry klaryski bez reszty oddają się Bogu poświęcając cały swój czas modlitwie i pracy fizycznej. Zakonnice obowiązuje zachowanie ubóstwa, posłuszeństwa, czystości, milczenia i umartwianie ciała. Nie opuszczają one nigdy murów swego klasztoru, chyba że za specjalnym zezwoleniem przełożonych wydanym z bardzo ważnego powodu.

  1. „Święci nie przemijają”

Św. Kinga zmarła w opinii świętości, nic więc dziwnego, że jej grób odwiedzali liczni pielgrzymi. Wielu z nich za pośrednictwem zmarłej księżnej otrzymywało nadzwyczajne łaski lub doznawało cudownych uzdrowień, fakty te nie zostały jednak w żaden sposób udokumentowane. Dlatego też czynione przez polskich biskupów starania o wyniesienie Kingi na ołtarze długo nie przynosiły rezultatu. Pierwszym odnotowanym niezwykłym zdarzeniem przypisywanym orędownictwu św. Kingi było ugaszenie pożaru w Bochni. Pożar ten wybuchł w 1441 roku w tamtejszej kopalni i w żaden sposób nie dawał się ugasić, wkrótce niebezpieczeństwo zaczęło zagrażać też i miastu. Przerażeni ludzie udali się wtedy z pielgrzymką do Starego Sącza do grobu Kingi prosząc ją o pomoc – i pożar niemal natychmiast wygasł.

Po otwarciu kolejnej polskiej kopalni soli w Wieliczce pracujący tam górnicy przyjęli św. Kingę za swoją szczególną patronkę i w jednej z podziemnych sal kopalni urządzili jej przepiękną kaplicę. W ołtarzu głównym umieścili olbrzymią figurę Świętej wyrzeźbioną w bryle soli. Z soli wykonana jest także większość elementów wyposażenia kaplicy. Całe to pomieszczenie znajduje się około 100 metrów pod ziemią.

Mimo powszechnego w narodzie przekonania o świętości Kingi, starania o  jej beatyfikację ciągnęły się przez kilkaset lat. W zbieraniu  danych o życiu księżnej przeszkadzały liczne wojny, przewalające się przez Polskę i całą Europę. Już w XVII wieku z prośbą o ponowne rozpatrzenie sprawy zwrócił się do Stolicy Apostolskiej król Zygmunt III Waza, a następnie Jan III Sobieski. Wreszcie 10 czerwca 1690 roku papież Aleksander VIII ogłosił Kingę błogosławioną, a za dzień poświęcony jej czci uznał rocznicę śmierci Błogosławionej – 24 lipca. Po kilkunastu latach na usilne prośby napływające z Polski papież Benedykt XIII przyznał bł. Kindze tytuł patronki Polski i Litwy.

Nowe łaski i cuda u grobu bł. Kingi oraz znaczne ożywienie kultu sprawiły wszczęcie starań o jej kanonizację. I znów niepokoje polityczne a następnie rozbiory i długa niewola Polski powstrzymały proces kanonizacyjny na wiele lat.

Wreszcie w poczet świętych zaliczył Kingę 16 czerwca 1999 roku papież Jan Paweł II, a dokonał tego aktu w Starym Sączu podczas swej pielgrzymki do ojczyzny. Kanonizacja Pani Sądeckiej odbyła się więc w mieście szczególnie przez nią umiłowanym w około 700 lat po jej śmierci. W homilii wygłoszonej przy tej okazji papież powiedział:

„Tę ziemię otrzymała Kinga w darze w zamian za posag, który przekazała na ratowanie kraju i ta ziemia nigdy nie przestała być jej szczególną własnością. Ona wciąż troszczy się o ten lud wierny, który tu żyje. Jakże jej nie dziękować za opiekę nad rodzinami wielodzietnymi, na które patrzymy z podziwem i szacunkiem. Jakże nie dziękować jej za to, że wyprasza dla tutejszej wspólnoty Kościoła łaskę tak wielu powołań kapłańskich i zakonnych. Jakże nie dziękować jej za to, że dzisiaj zgromadziła nas, jednocząc we wspólnej modlitwie braci i siostry z Węgier, Czech, Słowacji, Ukrainy, na nowo budząc tę tradycję duchowej jedności, którą sama tworzyła z takim oddaniem. Święci nie przemijają. Święci wołają o świętość. Święta Kingo, Pani tej ziemi, uproś nam łaskę świętości!”.

 

Opracowała: Maria Pikul

Bibliografia:

  • Polscy Święci – tom XI
  • Arka nr 8/2005
  • Twoje Imię
  • Encyklopedia Katolicka
  • Encyklopedia Powszechna PWN 13-tomowa
  • Poczet Królów Polskich